sobota, 29 czerwca 2013

Sklep

Ostatnio zabrałam się za większą rzecz. Mam w posiadaniu sporą skrzynię, taką najprostszą jaka może być. Żadnych okuć, ozdobników... Czyli idealna dla mnie. Od paru dni nad nią pracuję, eksperymentuję z nowymi technikami, więc renowacja może mi trochę zająć.

 Dzisiaj nie ma żadnych zdjęć, jest za to sklep. Nowo utworzony, działający od zaledwie paru dni sklep internetowy. Powoli się rozwija, chociaż nie ma na nim jeszcze wszystkich rzeczy, które mogę sprzedać. Zapraszam serdecznie do odwiedzenia, może akurat coś się spodoba... Zachęcam rówież do wystawiania ocen mojego sklepu i poszczególnych wyrobów- zawsze warto wiedzieć co się podoba, a co nie :)



Polecam nie tylko mój sklep, ale cały portal- jest tam pełno bardzo uzdolnionych ludzi, którzy próbują zarobić na swoim talencie. Nieraz zastanawiamy się co sprawić komuś na urodziny, imieniny, Dzień Matki... Ta strona jest idealna na takie zakupy. Oprócz tego, że cieszy się osoba, której coś dajemy, to dodatkowo sprawiamy niesamowitą radość i satysfakcję osobie, od której kupujemy. Każdy przedmiot tam wystawiony ma duszę, w jego wytworzenie jest włożone serce i dużo pracy. To wszystko dlatego, że za każdą pracą stoi konkretny człowiek, a nie bezduszna maszyna, czy wielka korporacja.


Zachęcam raz jeszcze do przejrzenia strony i do oceniania!



P.S.

WAKACJE!!

sobota, 22 czerwca 2013

Bransoletki ze sznurka

W poszukiwaniu inspiracji zaczęłam przeglądać różne strony internetowe z tutorialami. W końcu natknęłam się na urokliwe i proste do wykonania bransoletki. Do ich stworzenia potrzebowałam jedynie sznurka, tudzież dratwy oraz różnych koralików. Trochę przesiedziałam nad filmikami instruktażowymi, później ze dwa wieczory plotłam, plotłam... Na dzień dzisiejszy uplotłam tego trzy sztuki. 

 Jeden z najprostszych wzorów. Ale właśnie ta prostota sprawia, że jest to bardzo urokliwa bransoletka.
Wersja z kręgami. Trochę bardziej skomplikowana, sprawia wrażenie jakby była uszyta z koronki. Taka delikatna.
Bransoletka z płaskimi koralikami w kolorach wakacji: lazuru i piaszczystej plaży.  



 Bransoletki bardzo ciekawie wyglądają również na nodze. Moim zdaniem są idealne na wakacje, nie wiem dlaczego ale bardzo mi się z nimi kojarzą. Tym bardziej pasują do aury za oknem...

I wygląda na to, że na tych trzech sztukach się nie skończy, bo możliwości tworzenia nowych wzorów jest nieograniczona. Zawsze można kupić nowe, jeszcze ładniejsze koraliki, wybrać inny sznurek, inny układ splotów czy kolorów. Tak, nieźle się wkręciłam ;)


sobota, 15 czerwca 2013

W starym stylu

Na urodziny dostałam kartę prezentową do Empika. Korzystając z paru wolnych dni, postanowiłam zrobić jakieś sensowne zakupy. Mogłam sobie pozwolić na kupno specjalistycznych preparatów o skomplikowanych nazwach, nie patrząc na cenę. W sumie kupiłam: jednoskładnikowy preparat do spękań, miedzianą patynę, żel do transferu, papiery do transferu (Dopiero później zdałam sobie sprawę, że bez sensu kupować takie coś, bo to tak naprawdę zwykły papier z wydrukiem wykonanym drukarką laserową. Identyczne wzory mogę więc uzyskać bez wychodzenia z domu, ba, za darmo.) oraz Pearl Maker, czyli marker, który w środku ma perłowy żel i robi się nim kropelki, które po wyschnięciu wyglądają jak perły.
Jakby tego było mało, tydzień temu we Wrocławiu była giełda minerałów, na którą oczywiście nie omieszkałam iść. Kupiłam nici do sutaszu (może kiedyś ich w końcu użyję), miniaturowe sztućce oraz coś w stylu Diamond Glaze czyli klej na bazie wody, który po wyschnięciu daje przezroczyste wykończenie, podobne do szkła. Używam tego do wypełniania medalionów. 
 Wszystko trzeba było wypróbować, wyczuć proporcje, dopiero potem można było tego używać na poważnie. Na razie wykorzystałam jedynie preparat do spękań. Do ozdobienia drewnianej ramki. Spękania idealnie pasowały do mojej nowej serwetki z motywem z obrazu Gustava Klimta:



I zbliżenie na te moje pierwsze w miarę udane spękania. 

Kupiła też zeszyt. Taki szarobury, jednolity, nieciekawy... Trochę go podrasowałam, ale nie za bardzo. Przykleiłam parę motylków, kolorowe kartki i zeszyt zupełnie odmieniony.



niedziela, 9 czerwca 2013

Słodkości

Serię zapoczątkowało zamówienie na kolczyki truskawki. Podczas ich robienia zrobiło się tak wakacyjnie słodko, że postanowiłam podtrzymać ten klimat wykonując więcej podobnych prac. Starałam się uzyskać jak najbardziej realistyczny efekt oraz wybrać takie wzory, których nie można spotkać na praktycznie każdej stornie o biżuterii z modeliny (mówię tu na przykład o wszechobecnych babeczkach i muffinkach, które oczywiście są piękne, ale jest ich ZA DUŻO!). 

 Małe, soczyste truskawki, pięknie prezentują się z letnią sukienką :)

 Faworki z cukrem-pudrem. Mmm... Uwielbiam je! Szczególnie te, które usmaży moja mama.

Ciasteczkowe wiatraki, też z cukrem-pudrem (a co!).


Podobny motyw wykorzystałam też przy ozdabianiu mojego starego, małego pudełeczka na drobiazgi, którego wcześniejszy styl mi się znudził i postanowiłam coś z tym zrobić. I zrobiłam TO:




Mojej mamie chyba też udzielił się podobny nastrój, bo wzięła się za szydełkowanie takiego wzoru:

Jako, że ja do szycia, szydełkowania, haftowania i innego rodzaju aktywności związanych z nitkami i igłami nie za bardzo się nadaję, całą inicjatywę oddałam mamie i teraz czekam na efekt :)

sobota, 1 czerwca 2013

Rysunki

Tym razem parę moich rysunków, niektóre są stare jak świat, niektóre zrobione dosłownie wczoraj. Po prostu ostatnio znowu się zabrałam za rysowanie. Wytarłam z kurzu moje ukochane książki, które za każdym razem potrafią mnie natchnąć. Tematyka moich rysunków jest dość wąska- rysuję prawie wyłącznie fantastykę. Zastanawiałam się co może być tego przyczyną i doszłam do wniosku, że to ta wolność koloru i kształtu. Mojej postaci mogę zrobić fioletowa skórę i zielone włosy, powyginane kończyny i wielkie skrzydła- nic mnie nie ogranicza. 

To jeden z moich najstarszych rysunków i jednocześnie ten, z którego byłam najbardziej dumna. Tak dumna, że zawisł na mojej ścianie na parę ładnych lat. Tak naprawdę dopiero dzisiaj ze smutkiem ustąpił on miejsca nowemu.

Ten jest trochę młodszy, ale niewiele. Wykonany tylko ołówkiem, może dlatego, że bałam się dodać kolor, aby nie zniszczyć już uzyskanego efektu. 


 Ten wykonałam stosunkowo niedawno... a może tylko tak mi się wydaje? Jak tak sobie teraz pomyślę to mogło minąć już z pół roku. Jego stworzenie ściśle wiązało się z prezentem, który dostałam pod choinkę. A dostałam nie byle co, bo KREDKI! Ale nie takie zwykłe za 5 zł, ale takie jakieś bajeranckie za 60 zł. No to przecież musiałam się przekonać czy faktycznie są takie nieziemskie. 


Ta wampirzyca ma ok. miesiąca, ale ma też swoją siostrę bliźniaczkę- namalowaną farbami. No, prawie ma, bo jest jeszcze nieskończona, ale jestem na dobrej drodze...


 Łuczniczka powstała zaledwie 3 dni temu i teraz to ona wisi nad moim łóżkiem.




 Moje rysunki pozostawiają jeszcze wiele do życzenia, np. fakt, że nie potrafię moich postaci usytuować w jakiejś przestrzeni, albo te cienie, mimika... Ale trzymam się tej nadziei, ze trening czyni mistrza. Zobaczymy...