niedziela, 21 lipca 2013

Świecące czaszki

Dzisiaj dość skromnie, ale z efektami specjalnymi. 

Obiektem mojego dzisiejszego postu są kolczyki- główki. Inni widzą w nich czaszki. Ale nie to jest w nich najważniejsze. Swoją prawdziwą naturę odkrywają dopiero w ciemną noc... Dzięki fluorescencyjnej modelinie ta biała, uśmiechnięta główka zaczyna złowrogo świecić... Efekt jest naprawdę interesujący. 


Za dnia niewinnie uśmiechnięte


Nocą odkrywają swoje mroczne oblicze


Jeśli komuś spodobały się wyżej przedstawione kolczyki, oczarowała kogoś ich tajemnica i uśmiech, mam dobrą wiadomość. Już teraz można je kupić w moim sklepie internetowym. A link do tych konkretnych kolczyków macie TUTAJ

P.S.
Przede mną coroczny wyjazd nad nasze polskie, zimne morze. Załaduję akumulatory, moja artystyczna duszą będzie napawać się pięknymi widokami i wrócę z pełną głową nowych pomysłów. Kolejny post za 2 tygodnie.

niedziela, 14 lipca 2013

Celtyckie pudełko

Dostałam dwa zamówienia. Oba na pudełka. Oba w podobnej kolorystyce. Jako, że są wakacje, uporałam się z ich wykonaniem dość szybko. 

Pierwsze- w różnych odcieniach brązu, wieczko pokryte napisami, przyklejone stare zdjęcie. Po bokach mniej więcej to samo, tylko na mniejszą skalę. Tak naprawdę nie było w nim nic skomplikowanego, więc zrobiłam to błyskawicznie.




Drugie- uboższa gama odcieni brązów, ale za to wzory wymagały ode mnie dużo więcej precyzji, skupienia i dokładności, bo musiałam zrobić je sama. Dostałam pierwowzór, który musiałam jak najlepiej skopiować:
Znalazłam podobne wzory, wydrukowałam je, przerysowywałam, malowałam tło, tak, żeby same wzory zostały niepomalowane i miały kolor surowego drewna. Później starałam się jakoś zrobić tą fakturę pudełka i potraktowałam go papierem ściernym. Efekt oczywiście nie jest identyczny, ale podobny na tyle na ile pozwalały moje umiejętności:

 Tutaj jeszcze w fazie robót





niedziela, 7 lipca 2013

Skrzynia

Jak już wspominałam w poprzednim poście, wzięłam się za ozdabianie dużej skrzyni. Zajęło mi to trochę czasu, bo przez parę miesięcy stał samotny w rogu mojego pokoju. Ale w końcu nadszedł czas i na nią. Na początku zeszlifowałam całą jej powierzchnię, aby ją całą zmatowić. Później zaczęłam malować te dziwne rzeczy, które teraz na niej widnieją. Nie przedstawia to niczego konkretnego, uprzedzam, żeby nikt sobie nie pomyślał, że nie widzi jakiegoś głębszego przesłania. Zadebiutowałam też z użyciem transferu... Chodzi o te napisy, które za pomocą magicznego żelu przewędrowały z kartki papieru na skrzynię. Mogło być lepiej, ale nie narzekam. Nadal mi czegoś brakowało. Wymyśliłam, że kupię okucia do skrzyni i będzie wyglądać zupełnie inaczej. Trochę się jednak rozczarowałam widząc koszt nie samych okuć, ale przesyłki... Stwierdziłam, że zrobię je sama. Z modeliny. Cóż, jaka artystka, takie okucia. Powycinałam, pomalowałam, przykleiłam. I po tych paru miesiącach jest- zupełnie odmieniona skrzynia.



Teraz stoi u mnie w pokoju na zaszczytnym miejscu i skrywa moje różne skarby.